O jedno słowo za dużo...


I jest, ponownie tekst o związkach i relacjach. Tym razem postanowiłem zająć się tematem bezsensownych kłótni, które negatywnie wpływają na nasze związki. Kłótnie, których być nie powinno. Niestety są i to coraz częściej. Da się to naprawić i żyć w pełnej zgodzie w świetle wielkiej miłości.


Sami doskonale wiecie, że niektóre powody do kłótni są z lekka dziwne. Chłopak powie o jedno słowo za dużo, dziewczyna uczyni to samo i mamy fatalną atmosferę na następne godziny zapewnioną. Lecz należy się zastanowić, gdzie tutaj jest czysta logika. Bo ja tej logiki nie dostrzegam w nakręcaniu kłótni bez jakiegokolwiek powodu. Niestety żadna ze stron przeważnie nie chce odpuścić, chcą pokazać, że umieją postawić na swoim. Facet się nakręca zbędnie, a jego partnerka nie jest wcale lepsza. Padają ciężkie słowa, o których - pamiętajcie - się nie zapomina. Wybaczyć można, owszem, ale nie zapomnieć. To bardzo ważne. Nie nazwałbym takich sytuacji krzywdzeniem jednego z partnerów, bowiem krzywdzi siebie wzajemnie dwoje. Następnie przeważnie ochłoniemy, złość i smutek mijają i jest znowu pięknie. Ale jakiś taki niesmak pozostaje. I możemy go czuć przez cholernie długi czas. Będziemy się starali to wszystko naprawić, często nawet spróbujemy zamieść sprawę pod dywan i uznać, że nic się nie stało. Ale kurczę, nie oszukujcie siebie i innych. Każdy wie, co się stało. Poważny, silny, posiadający mocne podwaliny, związek przetrwa wszystko, nawet gdyby kłótnia o pierdołę zrodziła się w prawdziwą wojnę. Ale znowu powtórzę to, co często piszę w swoich tekstach: nic samo się nie stanie. Musicie wziąć sprawy w swoje ręce i zrobić wszystko tak, aby było na nowo cudownie. Bo jak spieprzycie swoją drugą szansę, to niestety słabo. Jeżeli się nie staracie odbudować tego, co zjebaliście, według mnie nie ma przyszłości dla Waszego związku. O miłość trzeba walczyć. Ale walczyć w sposób czysty, fair-play. Nie ma miejsca na nieczyste zagrywki. Nie ma czasu nie pierdoły. Bądźcie cywilizowanymi ludźmi i cieszcie się, że możecie zasmakować tego pierwiastka zwanego miłością. Bo inni mają naprawdę o wiele gorzej. Pomyślcie nad tym. Naprawdę warto.

Pamiętajcie, że są wielce poważniejsze powody do kłótni, aniżeli brzydka koszulka, pisanie z kimś na Fejsie, czy "za słabe trzymanie za rękę". To tylko niektóre z tych bezsensownych. Jak wiecie, w tych poważnych należy wspomnieć o zdradach, przemocy fizycznej i psychicznej i innych smutnych aspektach, burzących związek.
Nie ma co nakręcać się bez powodu, jeżeli już jesteście w związku, dbajcie o niego, pielęgnujcie go i nie pozwólcie by znalazła się na nim, ciągle lekko widoczna, ale już powiększająca się rysa. Pisałem o pielęgnowaniu relacji kilkakrotnie na tym blogu, więc możecie przejrzeć go i poczytać. Ale wracając do tematu głównego. Wiadomo, że w każdym związku na tej ziemi mamy do czynienia z lepszymi i nieco gorszymi momentami. I trzeba je przetrwać. Te momenty to taki typowy bodziec, że w jednej chwili dzieje się coś niekontrolowanego i niespodziewanego. Nie jest to rzecz jasna nic dobrego. Pierwsza kłótnia w związku pojawia się średnio po pół roku jego funkcjonowania. Jak więc widać, nie jest to zbyt długi okres. Tyle tylko, że powodem większości pierwszych sprzeczek są te poważniejsze powody (w ponad 70 procentach przypadków), co nie znaczy, że statystyki nie zmieniają się, bowiem kłótni o byle co, jest więcej i więcej z każdym kolejnym rokiem.


Dobrze. Ale dlaczego ogólnie ludzie w związkach kłócą się o pierdoły, choć dookoła jest tyle poważniejszych spraw? Niektórzy mają to po prostu w naturze, lubią to robić, bo dostarcza im "fajnych" bodźców. Jeszcze inni twierdzą, że żadna ze stron sprzeczać się nie zamierza, żyją w pełnej zgodzie i wzajemnym cudownym uczuciu, ale nagle przychodzi ta chwila i nagle kolor z różowego zmienia się na szarawy róż. I chcąc-niechcąc, atmosfera w naszym związku spada. W kilka śmiesznych sekund. W te kilka sekund możemy stracić często połowę tego, co budowaliśmy przez ostatnie dni, miesiące czy lata. Każdą cegiełkę trzeba będzie ustawić na odpowiednie miejsce. Tyle tylko, że zbudowany na nowo mur, nie będzie już taki sam. Ślady po upadku pozostaną na zawsze, choć wszystko może być identyczne jak dawniej, to tego nie zmienimy. Żyjmy w zgodzie i wzajemnej tolerancji. Miłość prawdziwa przetrwa wszelkie niepowodzenia. Nie kłóćmy się bez konkretnych powodów. Kochajmy i bądźmy kochani.
Czekam na Wasze komentarze i maile (lifestylebypw@wp.pl) - na każdy na pewno odpowiem. Zachęcam także do czytania moich pozostałych artykułów i wywiadów.

Komentarze

MOJE SOCIAL MEDIA

INSTAGRAM